Takie coś najczęściej przytrafia się tym osobom, które uległy pokusom kredytów i pożyczek. Sam mam takiego znajomego , który od kilku miesięcy twierdzi, że jest w sytuacji bez wyjścia i nie wie już co ma robić bo tak jest pozadłużany , że z niczym już sobie nie radzi. Tylko ja w to nie wierzę, i wiem, że zawsze jest jakieś wyjście z trudnej sytuacji.
Jeśli zaczniemy działać z planem i pozwolimy sobie pomóc to nawet z najgorszej sytuacji jesteśmy w stanie wyjść obronną ręką. Są osoby, którym się to udaje, ale to są naprawdę jednostki bo osoby, które nie popadają w tak zwaną pętlę kredytową mają zazwyczaj rozum i nie dopuszczają do takich sytuacji.
Przykład mojego znajomego to znakomite narzędzie badawcze do rozgryzienia tego zagadnienia. Otóż ten człowiek twierdzi i rzeczywiście tak jest, że ma kilka kredytów oraz pożyczek. Został wpisany negatywnie do BIK i żaden bank nie chce mu udzielić konsolidacji. Wiadomo, że konsolidacja kredytów to ogromne obniżenie miesięcznych obciążeń i może naprawdę nam pomóc. Jednak żeby bank udzielił nam konsolidacji musimy mieć czystą historię w BIK. Wracając do mojego kolegi to on po prostu nie umie liczyć i tylko ciągle gada i rzeczywiście tonie w długach i grozi mu zlicytowanie przez komorników. Nie umie liczyć dlatego, że widzę ile miesięcznie wydaje na papierosy i alkohol i słodycze dla dzieciaków. Każdego dnia wypala 2 paczki papierosów, czyli minimum 15 zł co miesięcznie daje nam 450 zł. Do tego wypija 2-3 piwa co też daje ok 5 zł dziennie czyli 150 zł miesięcznie. Każdego dnia zabiera swoje dzieciaki do sklepu bo uważa, że takie z niego super tatuś i kupuje im słodycze, lody jakie tylko chcą to jest kolejne minimum 5 zł dziennie czyli 150 miesięcznie. Jak łatwo policzyć to mamy już 750 zł miesięcznie kosztów, bez których mógłby się obyć. Jednak to jeszcze nie koniec jego głupoty. Podpisał umowę na najdroższy abonament z telewizją satelitarną coś ok 150 zł i najdroższy chyba jaki jest na telefon komórkowy to coś ok 200 zł. Jak widać na dłoni ten facet miesiąc miesiąc wyrzuca w błoto 1100 zł. Zamiast gadac jaki on biedny i , że jest już w sytuacji bez wyjścia mógłby te 1100 zł miesięcznie przeznaczać na spłatę zaległości w bankach. Sądzę, że maksymalnie za pół roku wyszedłby na prostą. Potem każdy bank dałby mu konsolidację, a na tym zaoszczędziłby jeszcze dodatkowy tysiąc złotych miesięcznie.
Prawda, że dałby radę wyjść z sytuacji finansowej bez wyjścia?
Myślę, że zdecydowana większość przekredytowanych klientów znalazło się w tej sytuacji z własnej winy i przez własną głupotę. Niestety są również ludzie, którzy z przyczyn losowych np. choroba, popadają w tarapaty i bardzo ciężko jest im wyjść na prostą gdyż większość instytucji finansowych nastawionych jest na zysk i nie chcą podejmować zbędnego ryzyka. Pięknie wygląda to tylko w reklamach, natomiast zderzenie z rzeczywistością może być bolesne. Na szczęście wielu z nich udaje się pomóc poprzez rzetelną analizę i dobre przygotowanie wniosku kredytowego.
Zgadzam się – to ludzie sami są winni swojej sytuacji. Pożyczają pieniądze bez opamiętania i nagle dopada ich olśnienie, że mają długi i jest wielki lament. Pazerność nie popłaca…
Myślę, że nie ma czegoś takiego jak sytuacja bez wyjścia. Wyjście zawsze jest, tylko często ludzie nie potrafią do niego trafić. Zamiast zadłużać się jeszcze bardziej, trzeba zrezygnować z paru rzeczy, zoptymalizować wydatki i zacząć prawidłowo gospodarować pieniędzmi. A najlepiej nie dopuszczać do sytuacji określanej mianem “bez wyjścia”